Dokąd zmierza Izrael?
Grzegorz Jerzy Gniade
17 marca 2015 roku w Izraelu odbyły się wybory parlamentarne. Po przeliczeniu wszystkich głosów okazało się, że zwyciężyła rządząca prawicowa partia Likud pod przewodnictwem premiera Benjamina Netanjahu, zdobywając 30 mandatów w 120-osobowym Knesecie.
Centrolewicowy Blok Syjonistyczny kierowany przez przewodniczącego Izraelskiej Partii Pracy, Isaaka Herzoga, zdobył 24 mandaty, na trzecim miejscu uplasował się sojusz partii arabskich (13 mandatów). Za nim ulokowało się ugrupowanie Jest Przyszłość (Jesz Atid) – zdobywając 11 deputowanych. O jedno miejsce mniej zdobyła domagająca się większego egalitaryzmu społecznego partia My Wszyscy (Kulanu). Osiem mandatów obsadziła religijna syjonistyczna partia Żydowski Dom (Ha-Bajit Ha-Jehudi), siedem ortodoksyjne ugrupowanie Szas, a po sześć ugrupowania Zjednoczony Judaizm Tory i ultraprawicowy Nasz Dom Izrael (którego główne poparcie pochodzi od emigrantów z byłego Związku Radzieckiego). Ostatnie miejsce z pięcioma mandatami uzyskała lewicowo-liberalna partia Merec.
Sondaże przed wyborami zapowiadały klęskę Benjamina Netanjahu, jednak ludzie przy urnach zadecydowali inaczej, co było szokiem nie tylko dla Izraela, ale i wielu miejsc na świecie.
Bardzo wielu Izraelczyków (w tym partyjni przyjaciele Netanjahu) uważało, że fatalnie prowadził on kampanię wyborczą. Netanjahu bez przerwy mówił o konflikcie z Palestyńczykami i o ciągłej potrzebie zwiększenia bezpieczeństwa Izraela. Nie poruszał tak ważnych dla kraju tematów, jak: korupcja w rządzie, bezrobocie, niski poziom życia dużej części izraelskiego społeczeństwa czy problemy przemysłu.
Wielu ludzi na świecie uważa, że Izrael to kwitnący i bogaty kraj. Tymczasem prawda jest zgoła inna.
W Izraelu co piąta rodzina żyje na granicy ubóstwa, a ceny towarów stale rosną. Ojcowie-Założyciele Izraela w 1948 roku zakładali, że społeczeństwo tego małego kraju będzie egalitarne. Tak rzeczywiście było do lat 90. XX wieku. Jednak od 25 lat obserwujemy, jak rozwarstwienie społeczne w Izraelu stale się pogłębia. Żadna siła polityczna nie ma realnego pomysłu na izraelską gospodarkę, a wielu izraelskich i zagranicznych obserwatorów uważa, że Benjamin Netanjahu od dawna prowadzi nieszczerą i pokrętną politykę.
Ten, najdłużej po Dawidzie Ben Gurionie urzędujący premier Izraela, od początku pełnienia swojego mandatu rządził w sposób autorytarny. Cele uświęcały dla niego środki. W 2009 roku, pod presją izraelskiego społeczeństwa, zaakceptował ideę utworzenia palestyńskiego państwa, ale później robił wszystko, aby sabotować rozmowy pokojowe z mniejszością palestyńską i ich przedstawicielami. Wciąż wymyślał różne przeszkody, aby zablokować rozwój tamtejszej autonomii, chcącej ogłosić swoją niezależną państwowość.
Jednym razem był to terroryzm palestyńskiego Hamasu, drugim słaba gospodarka i infrastruktura terytoriów palestyńskich, trzecim konieczność zwołania międzynarodowej konferencji w sprawie utworzenia Palestyny. Wreszcie, tydzień przed wyborami, powiedział, że za jego rządów nie powstanie żadne palestyńskie państwo. W 2014 roku Netanjahu chciał przeforsować w parlamencie ustawę “o Izraelu jako państwie żydowskim”. To stało się przyczyną rozpadu ówczesnej koalicji rządzącej.
Netanjahu zawsze stawiał Palestyńczykom warunki, które były dla nich nie do zaakceptowania. Taka polityka spowodowała, że zaczął mnieć na świecie co raz gorszą reputację, a za “zbrodniarza”, “kłamcę” i “hipokrytę” uznali go nie tylko Arabowie, lecz także europejscy politycy i prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama. Lewicowi izraelscy politycym jak Cipi Liwni z partii “Ruch”, Jair Lapid z partii “Jest Przyszłość” czy Izaak Herzog z Partii Pracy, uważają, że powstanie palestyńskiego państwa jest koniecznością, ponieważ bez tego nigdy nie będzie trwałego pokoju, a spory pomiędzy Izraelczykami a Palestyńczykami nie będą mieć końca. Mimo, że są nieufni wobec Arabów, uważają, że tylko szczera polityka Izraela jest w stanie zakopać topór wojenny. Za niedopuszczalne uznają manipulowanie izraelską opinię publiczną, co było na porządku dziennym w czasie rządów Benjamina Netanjahu. Wielu Izraelczyków ze złością spoglądało na wystawny styl życia premiera Netanjahu; Mówili na niego “Bizantyjski basileus autokrator”.
Rzeczywiście, koszty utrzymania premiera i jego świty były astronomiczne. Łóżko w samolocie rządowym, irańskie dywany w rezydencji premiera (co jest tym bardziej szokujące — wszak Netanjahu jest zaciekłym wrogiem Iranu), francuskie kosmetyki dla żony czy wykwintne lody dostarczane wprost do domu Netanjahu to tylko czubek góry lodowej. Benjamim Netanjahu prowadził agresywną i złośliwą kampanię wyborczą. Obrażał swoich przeciwników i wyśmiewał się z nich na każdym kroku. Wyborcze zwycięstwo Netanjahu zdziwiło i przeraziło wielu polityków i zwykłych ludzi Izraela.
Podczas swoich rządów Benjamin Netanjahu dał się poznać jako największy wróg Islamskiej Republiki Iranu na świecie. W 2017 roku na wiadomość o zawarciu międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem Netanjahu ocenił, że społeczność międzynarodowa popełniła „historyczny błąd”, i zapowiedział podjęcie ostrych działań, aby nie dopuścić do ratyfikowania porozumienia. Jednocześnie Netanjahu utrzymywał bardzo przyjacielskie stosunki z amerykańskim prezydentem, Donaldem Trumpem.
6 grudnia 2017 roku Trump uznał Jerozolimę za stolicę Izraela i nakazał rozpoczęcie procedury przeniesienia amerykańskiej ambasady do tego miasta. Benjamin Netanjahu z radością przyjął decyzje prezydenta USA. Polityczna scena Izraela nigdy nie była stabilna. W kwietniu 2019 roku, kilka miesięcy przed konstytucyjnym terminem, odbyły się wybory parlamentarne, w których zwycięstwo znów odniosła partia Lukud pod przewodnictwem Benjamina Netanjahu. Likud uzyskał 1 140 370 głosów (26,46%), co przełożyło się na 35 mandatów w izraelskim parlamencie, Knesecie. Netanjahu został naturalnie rekomendowany na premiera przez swoją partię, Likud, a także inne prawicowe ugrupowania jak religijne partie, takie jak: Szas i Zjednoczony Judaizm Tory — antyklerykalną, ale jednocześnie prawicową partię Nasz Dom Izrael, czy Unię Partii Prawicowych, a nawet centrową organizację My Wszyscy.
Na skutek politycznych sporów Benjaminowi Netanjahu nie udało się sformować rządu, więc prezydent Izraela, Re’uwen Riwlin zarządził nowe wybory, które odbyły się 17 września 2019 roku. Centrowa koalicja Niebiesko-Biali zdobyło jeden mandat więcej niż Likud (w stosunku 33 do 32), ale 10 deputowanych Arabów kategorycznie odrzuciło sojusz z Benjaminem Netanjahu. Mimo to prezydent Izraela, Re’uwen Riwlin powierzył Netanjahu misję utworzenia nowego rządu. Już w listopadzie 2019 w Izraelu wybuchła jednak polityczna bomba.
Prokuratura krajowa postawiła Netanjahu zarzuty korupcyjne, w tym przyjmowanie drogich prezentów na łączną sumę ponad 100 tysięcy dolarów. Wtedy stała się rzecz bez precedensu w historii Izraela. Premier Benjamin Netanjahu zwrócił się do jednej z izraelskich gazet, by przedstawiła go w pozytywnym świetle. Lewicowa i centrowa opinia publiczna zatrzęsła się z oburzenia, ale dopiero 13 czerwca 2021 Netanjahu podał się do dymisji. Jego następcy: Naftali Bennett i Ja’ir Lapid rządzili krótko i 29 grudnia 2022, w związku z zawirowaniami na najwyższym szczeblu, Netanjahu ponownie został premierem Izraela.
Benjamin Netanjahu w opinii wielu jest uznawany za prawdziwego kata narodu palestyńskiego. Według oficjalnych doniesień izraelskiej policji rok 2014 był najkrwawszym rokiem od czasów An-Nakby w 1948. (An- Nakba to po arabsku “katastrofa palestyńska”. Było to zniszczenie palestyńskiego społeczeństwa i jego ojczyzny w 1948 roku, dokonane przez izraelskie bojówki Irgun i Stern, oraz trwałe wysiedlenie większości palestyńskich Arabów z Ojczyzny. An- Nakba to termin używany do opisania zarówno izraelskiej agresji w 1948 roku, jak i trwających prześladowań, wysiedleń i okupacji Palestyńczyków, zarówno na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy, jak i w obozach uchodźców palestyńskich na Bliskim Wschodzie). Izraelska armia i policja zabiła 2,240 Palestyńczyków, z czego 2,181 zginęło w Strefie Gazy. Większość z nich to cywile, w tym setki dzieci. Ostatnie lata także przyniosły mnóstwo ofiar wśród Palestyńczyków. W 2021 roku zginęło 357 mieszkańców Palestyny, aresztowano 8 tysięcy ludzi, w tym 1300 nieletnich. Izraelscy żołnierze i żydowscy osadnicy zdemolowali blisko 950 palestyńskich domów. Doszło także do 384 ataków na palestyńskich i zagranicznych dziennikarzy. W 2022 roku Izraelczycy zabili 230 Palestyńczyków, z czego w tym 171 na Zachodnim Brzegu Jordanu i 53 w Strefie Gazy. Do końca marca 2023 roku liczba palestyńskich ofiar wynosi już 100 osób.
Palestyński Główny Urząd Statystyczny podał na początku kwietnia 2022 roku, że liczba palestyńskich ofiar od An-Nakby (wypędzenia ze swoich ziem setek tysięcy Palestyńczyków) w 1948 do dzisiaj wyniosła około 100 tysięcy ofiar, natomiast liczba zabitych od początku Intifady Al-Aqsa osiągnęła liczbę 11,358 w okresie od 29 września 2000 do 30 kwietnia 2022 roku.
Duża część światowej opinii publicznej liczyła, że era Benjamina Netanjahu dobiegnie końca. Niestety, stało się to dla niej jedynie pobożnym życzeniem. W opinii zarówno ekspertów, jak i mojej, Izraelem nadal rządził będzie zbrodniczy i kłamliwy polityk, który zrobi wszystko, by utrzymać się u władzy. W Izraelu narastać będzie militaryzm, szowinizm i skrajna nietolerancja. Nie jest niedorzeczną tezą, iż przyjdzie moment, gdy Izrael stanie się jawną wojskową dyktaturą, bez żadnych pozorów demokracji. Winę za wszystko ponoszą obywatele Izraela. Wiele razy mieli możliwość wyboru. Nie skorzystali z szansy pozbycia się zbrodniczego hipokryty, jakim można nazwać Benjamina Netanjahu.
W pracy pomagał Nidal Hamad.
Nad korekcją czuwał Łukasz Cieśliński.