Rok od śmierci mojej matki… Tekst Nidal Hamad
Minął rok od śmierci mojej mamy, która zmarła po ciężkiej chorobie i życiu pełnym macierzyństwa.
W nocy z 31 października na 1 listopada 2023 roku, opuściła nas moja mama Warda. Tak miała na imię moja mama, co w języku arabskim oznacza kwiat lub różę. Moja róża, pachnąca perfumami i miłością, uschła i umarła. Niosła swoją miłość do ojca i była mu wierna. Była najlepszą i godną zaufania kobietą.
Moja matka była kobietą z Galilei, z Palestyny i jedną z nielicznych jeszcze żyjących kobiet z pokolenia An-Naqba w 1948 roku.
Moja matka nie pozwoliła, aby choć jedna chwila w jej życiu minęła bez oddania rodzinie i dzieciom.
Dbała o to, abyśmy byli elegancko ubrani, i mieli ładne fryzury.
Uwielbiała wyrażać swoją opinię na temat jakości naszych perfum, gdy dorośliśmy i staliśmy się ojcami i matkami. Kochała perfumy, kwiaty, lilie, winogrona, figi i naszego małego ogródka. Opiekowała się nimi tak samo, jak opiekowała się nami, gdy byliśmy dziećmi i nadal traktowała nas jak dzieci, nawet gdy staliśmy się dorośli.
Moja mama była królową kawy. Uwielbiała kawę i zapach kardamonu, a do tego miała smak i temperament.
Krewni, przyjaciele i sąsiedzi przychodzili do niej i degustowali jej kawę.
Nie dlatego, że była moją matką, ale dlatego, że taka jest prawda.
Uwierz mi, nigdy w życiu nie słyszałem, żeby kogoś obrażała.
Nigdy nie słyszałem, żeby moja matka komuś zazdrościła, czy to krewnemu, obcemu czy sąsiadowi.
Moja matka szanowała wszystkich ludzi i traktowała ich z uprzejmością, uczciwością i uznaniem.
Była szczególnie współczująca dla biednych, chorych i potrzebujących pomocy.
Oferowała im ją chętnie i bez udawania że pomaga. Była jak nieznany żołnierz, który robił to, co podobało się jej, jej Panu i jej sumieniu. Do tej pory, rok po jej śmierci, nie udało mi się o niej napisać tak, jak chciałam. Nie wszystko, co napisałem od jej śmierci, podobało mi się. Jaszcze nie udało mi się o niej napisać w sposób, który naprawdę by jej odpowiadał i mnie zadowolił.
Nie wiem, dlaczego brakuje mi słów, ilekroć chcę rozwinąć opowieść o niej, jej macierzyństwie, jej doświadczeniach, jej postępowaniu, jej dobroci i jej miłości.
Była przyjaciółką wszystkich, kochała wszystkich, szanowała wszystkich, bez rozróżnienia i preferencji między tymi a tamtymi. Kochała swoją rodzinę i bliskich, zachowywała więzy pokrewieństwa i nie zaprzestawała wizyt u krewnych nawet wtedy, gdy była chora i gdy jej siły fizyczne zaczęły słabnąć.
Była spokojną, cichą i uczciwą kobietą.
Była silna i inteligentna i nie miała skłonności do personalizowania, oczerniania ludzi ani poniżania innych.
Brzydziła się oszczerstwami i obmową, nie lubiła plotek i pustych słów tylko po to, by krytykować innych. Była uczciwa, sprawiedliwa, miła i niezawodna i zapewniająca każdemu bezpieczeństwo.
Była matką bliskich, którzy stracili matki na drodze życia i w trudnych okoliczności, podczas woje i, w obozach dla uchodźców i krajach diaspory.
Tego dnia, 31 października 2023 r., próbowałem z nią rozmawiać, gdy były ostatnie dni i być może godziny jej życia, które rozciągały się od Al-Safsaf, rogu Jabal Al-Jarmaq w Galilei , do obozu Ain Al-Hilweh w pobliżu starożytnego miasta Sydon w Libanie.
Powiedziała jedno zdanie: „Do domu”. Chciała wrócić do domu, do obozu Ain al-Hilweh, a może do domu w Safsaf.
Nie wiem, bo dom w obozie jest jak dom na wierzbach i nie ma innego domu poza grobem.
Tej nocy wiedzieliśmy, że przeżywa swoje ostatnie dni i być może ostatnie godziny. Wiadomość o jej śmierci otrzymaliśmy o północy. Doktor Hamad obudził mnie, aby poinformować o śmierci swojej babci, czyli mojej mamy. Pojechaliśmy razem do szpitala, aby spotkać się tam z prawie całą rodziną. Płakaliśmy na jej głowie i na rękach. Następnego dnia otuliliśmy ją, pożegnaliśmy i pochowaliśmy na cmentarzu obozowym.
To było dziwne i smutne uczucie, gdy widziałem moją matkę składaną w grobie, a na jej ciało spadał kurz, piasek i kamienie. Poczułem ból gdy to widziałem. Długo patrzyłem na jej twarz, aż obudziły mnie słowa Sheikha Mustafy, który poprosił, żebym się z nią pożegnał.
Nie powiedziałem Sheikhowi Mustafie, że żegnam się z nią na swój sposób i że wciąż żyję w szoku. Nie obudziłem się jeszcze z powodu jej śmierci i straty.
Tym, co pomogło mi zaakceptować tę tragedię, była legendarna historia rozgrywająca się w Gazie. To poświęcenia naszego narodu i jego niezłomności. To wszystko zmniejszyło moją tragedię.
Żegnaj nasza różo, nasza miłości i nasza dumo.
31.10.2024
Nidal Hamad