Polski - Słowiańskiالأرشيف

Tomasz Nowicki: Jak nie pomagać uchodźcom

Polsce co jakiś czas mamy okazję oglądać karnawał moralności, który z tego jak powinniśmy postępować na co dzień, czyni element publicznego spektaklu zamieniającego nasz humanitaryzm i solidarność w reality show. Takim wydarzeniem niewątpliwie jest impreza Jerzego Owsiaka nazywana jak przystało na karnawał „finałem”. Ale zostawmy na boku pastwienie się nad tą imprezą i dobroczynnością dająca się precyzyjnie przeliczyć na złotówki – mokry sen postoperaistycznego marksizmu. WOŚP ma jedną niezaprzeczalną zaletę – szczytuje tylko przez jeden dzień, aby potem stać się moralnym bankiem wypłacającym na jakiś szczytny cel pieniądze. Istnieje w tym jakiś zmysł praktyczny i intuicja, które powodują, że wpłacone złotówki stają się namacalnym efektem tej utylitarnej etyki. Przecież mogłoby być gorzej, wyobraźmy sobie moralną mobilizację, która wykorzystując widok cudzego cierpienia staje się elementem politycznej publicystyki – pustym gestem, którego wykonawcy nawet nikomu nie pomagając stają się moralnymi zwycięzcami. Przepis na taki gest jest dosyć prosty: Eksportujemy naszą moralność na odległość 2,5 tys. km (tyle mniej więcej wynosi odległość miedzy Sopotem a Aleppo), tam gdzie nikt nas nie widział, nie zna i nie ma pojęcia o naszych planach ani istnieniu. 16 grudnia – apel mieszkańców do radnych. 19 grudnia – rezolucja rady Miasta Sopotu.

Formułujemy prośbę o sprowadzenie do swojego miasta sierot oraz rodzin z Aleppo. Prośbę adresujemy do polskiego anty-uchodźczego rządu, na którym spoczywa odpowiedzialność za powodzenie naszego gestu – pismo prezydenta Sopotu do premier polskiego rządu Beaty Szydło.

Czekamy…

Powodzenie tak skrojonego działania mamy w rękawie: jeśli rząd się zgodzi pomożemy garstce ludzi, w końcu to żaden wysiłek dla najbogatszej gminy w Polsce. W przypadku odmowy również wychodzimy na moralnych zwycięzców, którzy chcieli dobrze. Jednocześnie obnażamy hipokryzję polityków odwołujących się na każdym kroku do chrześcijaństwa. Asekuracyjnie już wcześniej uderzamy w ten bęben, formułując naszą prośbę w okolicach świąt Bożego Narodzenia oraz przypominając o tym, że nadchodzący rok będzie czasem spod znaku brata Alberta – patrona bezdomnych i potrzebujących.

Dostajemy odmowną odpowiedź – pismo MSWiA z dnia 27 stycznia.

Problem w tym, że prezydent miasta Sopotu Jacek Karnowski formułując swoją prośbę, powinien wiedzieć jaka będzie reakcja rządu (chyba że cała akcja ma przynieść inne korzyści). Zresztą w Trójmieście jeszcze przed oficjalną odpowiedzią rządu mówiło się, że politykę integracji imigrantów należy uprawiać odpowiedzialnie i praktycznie. Dlatego antycypowano jako najbardziej prawdopodobny scenariusz odmowy rządu na apel Sopotu. Nie trzeba być geniuszem, aby spodziewać się takiej reakcji, śledząc wypowiedzi o imigrantach Błaszczaka, Waszczykowskiego, Kaczyńskiego i rasistowskie materiały emitowane przez TVP. Jako że alternatywny scenariusz ze sprowadzeniem uchodźców z Aleppo jest mało prawdopodobny, samorządowcy mają trochę czasu na przygotowanie się do burzy medialnej.

Tymczasem obrazy osieroconych dzieci zostają obsadzone w roli idealnego samograja, którym okładają się wszystkie strony konfliktu. We wzajemnej szarży argumentów wszystko jest dozwolone – nawet bohaterowie całego zamieszania zostają podmienieni stając się z „osieroconych dzieci i rodzin” „dziesięciorgiem sierot”. Wiadomo przecież, że już nie o przyzwoitość i odruch moralny chodzi, a zgrabność retorycznej figury, którą będziemy walić po głowie swojego przeciwnika. Mało?!!! – ktoś mógłby zapytać. Amputujmy zatem kończyny dzieciom, o które prosimy. Wiadomo przecież, że najlepiej stymuluje przetarcie sobie twarzy obrazami kalekich dzieci. Moralne porno wymaga silnych bodźców.

Na nieszczęście dla osieroconych dzieci i rodzin z Syrii temperatura sporu niedługo opadnie i okaże się, że nic z tego nie wynikło. Gdy już minie sentymentalna gorączką wszyscy będziemy pamiętać, że Sopot taki otwarty i Refugees Welcome, a rząd do luftu. To, że rząd odpowiadając Sopotowi, wskazał możliwość wsparcia dla 40 Syryjczyków, którzy są w Polsce, nikogo nie będzie interesować. Problem w tym, że taka pomoc wymaga działań mało spektakularnych i niemedialnych, choćby z uwagi na bezpieczeństwo oraz poszanowanie prywatności. To, że gmina Sopot ignoruje tę realną możliwość pomocy uchodźcom również będzie mało istotne. Stawką są przecież kalekie sieroty, których tutaj nigdy nie było i odebranie władzy symbolicznej będącemu u władzy PiS-owi. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że Pomorze należy do Platformy Obywatelskiej, a szantaż moralny jest idealnym narzędziem do partykularnej walki z PiS-owskim rządem.

Osobiście doceniam większość inicjatyw na rzecz uchodźców, uchodźczych sierot i innych. Zgadzam się tutaj z prezeską gdańskiego Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek Martą Siciarek, która przypomina i prosi zaangażowane osoby o „wspominanie w drugim zdaniu, że zależy nam jako społeczeństwu na włączeniu się rządu RP w procesy relokacji i przesiedleń. To jest główny problem (i wstyd…). Gdybyśmy solidarnie z Europą uczestniczyli w relokacjach można by spokojnie ściągać do Polski i sieroty, i dorosłych. Być może tocząca się teraz walka o „sieroty” – z uwagi na sentymentalne odczucia – to dobra droga, by przycisnąć PiS w sprawie uchodźców, by zyskać społeczne poparcie.

Jednak jeśli naprawdę chcemy naszymi działania delegitymizować postawę rządu i rozbrajać narastający rasizm i islamofobię, nie możemy posługiwać się obrazami osieroconych dzieci, o których nie jest tak łatwo powiedzieć, że są muzułmanami, a ich integracja byłaby po prostu asymilacją. Ryzyko konstruowania figury uchodźcy idealnego ćwiczyliśmy już wcześniej wybierając chrześcijan z Syrii, teraz testujemy wariant z sierotami. Niestabilna sytuacja na Bliskim Wschodzie zmusiła do ucieczki miliony ludzi. Ta masowa migracja nie może być traktowana jak przestrzeń hipermarketu, w którym wrzucamy do koszyka wybrane produkty pomocowych fantazji. Utrwalanie tego typu postaw wzmacnia narrację rządu o zagrożeniu terrorystycznym, niepożądanych muzułmanach i uszczelnianiu granic.

http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=4_1