W 41 rocznicę masakry w Sabrze i Szatila
(Mam nadzieje, że wszyscy, którzy chcą i mogą udostępnią ten post. Nidal Hamad w 16-9-2023)>
Najbardziej ohydna, przerażająca i brutalna masakra współczesnej epoki. Za każdym razem piszę o ofiarach i ich katach odpowiedzialnych za masakrę w palestyńskich obozach Sabra i Shatila, w Bejrucie. Za śmierć palestyńskich cywilów w tych obozach odpowiadają izraelscy syjonistyczni przywódcy: Ariel Sharon, Menahem Begin, Isaak Shamir, oraz prawicowi libańscy faszyści z maronickiej organizacji Falanga: Amin Gemajel, Pierre Gemajel, Elie Hobeika, Saad Haddad, Samir Geagea i Antoine Zahra i innych morderców.
Libańscy faszyści wysłali zabójców do obozów Shabra i Shatila na polecenie izraelskiego generała Ariela Szarona.
To był odwet za zabójstwo faszystowskiego libańskiego Ledera, polityka, Bashira Gemajela – przywódcy libańskiej faszystowskiej Falangi. To zabójstwa Bashira Gemajela doszło w dniu 14.09.1982 roku.
Falanga do dziś marzą o Libanie rządzonym przez maronickich chrześcijan, i podporządkowanym Zachodniej Europie, Stanom Zjednoczonym i syjonistycznemu Izraelowi. Lecz Liban jest częścią Lewantu, Żyznego Półksiężyca i Wielkiej Syrii, czy to się komuś podoba czy nie.
Wczoraj 15.09.2021 roku podczas mojego wystąpienia w libańskiej telewizji Al-Mayadeen, w programie wzięło udział wiele osób z całego świata. Opowiedziałem o tym, co zobaczyłem w obozach podczas masakrę, również mówiłem o mojej historie tam, która różni się od historii innych ofiar masakry.
Podczas obrony palestyńskich obozów Shabra i Shatila zostałem ciężko ranny, kiedy stawiałem opór izraelskim czołgom, które forsowały bramę do obozów. W wyniku rany amputowano mi nogę.
Nie byłem bezpośrednim świadkiem rzezi ani grzebania żywych ludzi, ale słyszałem odgłosy strzałów i ryk silników buldożerów, oraz widziałem bomby zapalające rozpryskujące się nadal obozami Shabra i Shatila.
Izraelska syjonistyczna armia zamknęła wejścia do obozów, aby nikt się z nich nie wydostał. Izraelczycy i libańscy faszyści chcieli dokonać masakry bez świadków. Ale nie udało im się tego osiągnąć.
Ja, moi towarzysze i przyjaciele z Frontu Wyzwolenia Palestyny (przywódca, męczennik Talaat Jakub 1944-1988) broniliśmy obozów. Byliśmy grupą młodych ludzie z obozu Ain al-Hilweh, a niektórzy z nas pochodzili z obozów Burj al-Barajneh, Shabra i Szatila. Byli z nami także różni arabscy bracia i siostry mieszkający w Zachodnim Bejrucie: Palestyńczycy, Libańczycy, Syryjczycy, Jordańczycy, Egipcjanie i Tunezyjczycy.
W sumie było nas dwudziestu do trzydziestu chłopców i dziewcząt, którzy mimo słabego uzbrojenia postanowili skonfrontować się z izraelską syjonistyczną armią i libańskimi faszystami.
Wytrzymaliśmy około dwóch dni, ale nam udało się powstrzymać na kilka godzin atak izraelskiej armii i libańskiej Falangi, których to oddziały nacierały w kierunku obozów Shabra i Shatila od strony dzielnicy Al-Fakhani przy sportowym miasto i stadionie.
W tej konfrontacji wielu z nas zginęło, wielu zostało rannych, a część została schwytana przez izraelskich żołnierzy lub libańskiej armii pro falangistów.
Na szczęście niektórym udało się wyjść z bitwy bez szwanku. To właśnie Ci, którzy ocaleni zaopiekowali się mną, gdy zostałem ciężko ranny w dniu 17.09.1982 roku, podczas drugiego dnia masakry w palestyńskich obozach Shabra i Shatila.
16-9-2023
Nidal Hamad